* Yam *
Od kilku dni unikam Ramirro i Jim. Nie chodzę także na próby do teeego wielkiego Opena a na wrotkach jeźdzę sama. Nie umiem poradzić sobie z tym wszystkim. Po prostu udaje silną. To jest najlepsze. Nie daje po sobie poznać jak mnie to ruszyło. A dlaczego? By nie mieli satysfakcji. Ramirro jest podły. Już drugoi raz mi to zrobił. Może nadal coś czuje do hiszpanki. Nie poqwinno mnie to w sumie obchodzić to jego życie. I jak chce być z Jim to wolna droga. Nie stanę im na przeszkodzie. Ale jak mam być szczera to strasznie za nimi tęknie i wiem, że estem w stanie im to wybaczyć. Kocham ich.
Tego popołudnia po szkole przechadzałam się po parku snując plany na nowe kreacje. Moja głowa zawsze była pełna pomysłów nawet po rytynie w szkole zawsze miałam wene i korzystałam z życia. Dziś pogoda dopisywała więc włożyłam wrotki i to na nicch jezdziłam po chodniku. Ćwiczyłam układ do Oopen Muusic. Byłam już przygotowana technicznie jak i wizualnie. Ponadto nigdy nie jest za późno na poprawę stylu dlateo powtarzałam sobie układ. Niestety nie wiem jak wystąpie gdy to miało być trio a nie solówka.
- Yam czekaj! Chcemy pogadać! - słysze za pleców nawoływanie Jim i Ramirro
-Ej! Bo moja kondycja już nie jest taka ekstra - marudzi Ponce
- A Ty jak zqwykle martwisz się tylko o siebie? - pytam znużona jego monotonicznością
- Yam poczekaj. Porozmawiaj z nami. Nie będziemy gonić za tobą pół miasta - wyznaje Jim
- A po co w ogóle ja wam? Nie chce trójkątów ani nic - mówie poważnie
- Nie o to chodzi - doganiają mnie
- A o co? Na filmiku wszysyko jasno widać. Nie będę wam stawiać na drodze. Odsiwam się- mówię pewna.
- Ale Ty jestes uparta- wzdycha Ramirro
- Chyba za to mnie kochałeś nie? A przepraszam Ty nic nie widziales- wytykam.
- Jasne ze widziałem i nie wmawiaj mi ze nie. Chyba lepiej znam wlasne uczuvia nie?
- ah te do mojej najlepszej prxyjaciolki? - pytam sarkastycznie
- Ciebie Yamuś - wysyła mi buziaka
- Nie znosze zdrobnien - prycham udając obojetną
- Oj ale mnie kochasz - mowi pewny tego.
- Nieprawda- mówię nie ulegle
- Zobaczymy - mowi to jakby chcial sie ze mną założyć.
Nagle poczułam coś mocnego. To było to. Jego spontaniczny i namiętny pocałunek. Ten prawdziwy. Czułam, że wlał w niego wszystkie swoje uczucia. Tak go kochałam. objął mnie w tali i wygiął lekko do tyłu przez co uniosłam bezwładnie jedną z nóg. Jim skakała klaszcząc na nasz widok. Dopiero teraz zrozumiałam prawdę. To nagranie było blefem. To nie była prawda.. taką miałam nadzieję.
Nagle poczułam coś mocnego. To było to. Jego spontaniczny i namiętny pocałunek. Ten prawdziwy. Czułam, że wlał w niego wszystkie swoje uczucia. Tak go kochałam. objął mnie w tali i wygiął lekko do tyłu przez co uniosłam bezwładnie jedną z nóg. Jim skakała klaszcząc na nasz widok. Dopiero teraz zrozumiałam prawdę. To nagranie było blefem. To nie była prawda.. taką miałam nadzieję.
- Teraz mi wierzysz? - pyta pewny tego
- Tak.. ale wytłumaczycie mi to? - pytam patrząc na obojga. Kiwają porozumiewawczo głowami.
- Yam my naprawde sie ie całowaliśmy tylko przytuliliśmy jak przyjaciele. Zostało to nakręcone podtakim kontem, że po zmontowaniu mogło to wyglądać na pocałunek. To Paula.. ona chciała rozdzielić mnie z Nico.. i jej sie udało.. prosze wybacz mi. Mam tylko Ciebie - mówi z łzami w oczach
- Wybaczam wam. Kocham was. Jesteście dla mnie najważniejsi - tule ją mocno
- A ja? - mówi zazdrosny Ramirro tuląc nas obie- Czyli jesteśmy razeem?
- Tak - muskam jego policzek
- Chociaż wy... Nico już znalazł pocieszenie w Ewie - syczy jej imie hiszpanka
- Spokojnie przejrzy na oczy Jim. Będzie dobrze - tule ją mocniej
- Obyś miała racje. Na szczęście odzyskałam przyjaciółkę. Jesteście dla mnie najważniejszi - zapewnia
- zaraz po wrotkach oczywiście - wtrąca dumnie Ponce.
- A idz pffu - dostaje od nas kuksańca w ramię
Chilijczyk udał obrażonego i pobitego a ja z Jim śmiałyśmy się z niego. Bardzo mi jej brakowało i nie wiem jaki sens miałoby moje życie bez tej kochanej dwójki. Obiecałam sobie, że nasza relacja będzie na zawsze i sie o to będziemy starać. Teraz tylko czas przemówić Nico do rozumu.
Ramirro nie wytrzymał i gdy tylko odjechałyśmy kilka metrów z poślizgiem pojechał za nami. Na wrotkach spędziliśmy całe popołudnie jak za dawnych czasów jak to sie mówi. Tylko, że te czasy były bardzo bliskie. Zgodziłam się ponownie wystąpić w trio. Teraz wiem, że zrobie dla nich wszystko a oni nigdy mnie nie zranią
- Zmieniamy coś w układzie?- pytam pozostałych
- Nie jest super Yam wiesz to - chwalą mnie
- A stroje? Podobają wam się ? No bo mam nowe pomysły czekajcie - mówie szybko i energicznie
- Yam spokojnie wszystko jest dobrze. Nie trzeba niczego zmieniać tylko ćwiczyć - zauważa Jim.
- Skoro tak uważacie to się cieszę - uśmiecham się a w oddali widzę Nico
- Masz tsleny skarbie - chwali mnie mój chłopak a ja podchodzę do Nico i bliźniaczki
- Seroio? Musisz się z nią wszędzie włóczyć? - pytam wkurzona nie chcąc by Jim to widziała.
- Nie jest to zakazane - mówi dumnie przechadzając się z nią pod scenę
- Chciałam was posłuchać - mówi z uśmieszkiem Ewa.
- To próba zamknięta - wtrąca Ramirro. Oboje widzimy reakcje Jim.
- spokojnie niech zostaną - moja przyjaciółka robi dobrą mine do złej gry.
- Nie masz za dość taktu ani szacunku dla Jim - wtrącam
Nic nie powiedział. Postawa mojej przyjaciółki była godna podziwu. Jest silna i to pokazała. Nie dała się sprowokować,. Nie dała im tej satysfakcji. Podziwiam ją za to. Widząc, że '' to ją nie rusza '' para naszych gołąbków odeszła z niesmakiem w inną cześć Rollera. Po próbie pogratulowaliśmy jj tego i mocno przytuliliśmy a Ramirro potargał nas po włosach. Dla rozluźnienia atmosfery.
• Luna •
Cały
weekend spędzałam z Matteo. Ćwiczyliśmy na Open i na konkurs wrotkarski
w którym braliśmy udział jako główna para Rollera razem z Ambar i
Simonem. Musieliśmy wygrać dlatego nasz układ musial byc doskonały i
perfekcyjny. Przeciez to właśnie wygrana w tym konkursie gwarantowała
pewną przyszłość Rollera. Takze i Open byl od tego uzależniony. Jeśli
nie wygramy nasze miejsce przejmie Ricardo a na to nie możemy pozwolić!
Musimy zdobyć sponsora i wrotkarskiego jak i także tego artystyczno-
muzycznego. Nie wiem co dalej będzie z naszymi marzeniami jak to nam
sie nie uda. Wole o tym nie myśleć ale Matteo dobrze wie, że to robię i
próbuje mnie wspierać i skoncentrować moja osobe na ważnych rzeczach jak
organizacja. Jest cudowny! Jak go tu nie kochać? Dlatego napisaliśmy
wspólnie piosenkę " que mas da?" Czyli " kogo to obchodzi" chodzi w
niej o naszą miłość, która jest zaskakująca poprzez nasze różnice
osobowe i społeczne. Tak jak o tym myślę to my faktycznie jestesmy
nieprzewidzianą nigdzie parą tak jak kazda z naszej paczki. Dziś szczególnie trenowaliśmy intensywnie. wszystko było praktycznie dopasowane.
- Kelnereczko może zrobimy wkońcu przerwe po 3 godzunach intensywnego treningu co? - pyta zmęczzony
- Król Paw marudzi? - pytam zdziwiona. Przecież Ty zawsze masz tyle energi - przypominam
- Raczej Ty roztargniona kelnereczko- Ja nie chodzę po ziemi jak po chmurkach - zaśmiał sie
- Wcale nie - wystawiam mu język zakładajhąc ręce na pierś
- Doskonale wiem Luna że mam na Ciebie wpływ - mówi z dumą
- Tak wszyscy to miówią ale nie ja - wypinam mu język i uciekam okrążając cały tor
- Nie wierzysz? - pyta gdy mnie łapie i zaczyna łaskotać
- Raczej ja na Ciebie. Pytaj kogo chcesz. Zmieniłam Ciebie - muskam jego usta
- Tak to prawda ale ciii już sie nie przyznam - puszcza mi oczko
- Chcesz wode to mów - pokazuje mu jeego butelkę i nie chce dać.
- Osz Ty - zaczyna łaskotać mnie w biodrach.
- Mów - chichocze przez łaskotki
- Luna Valente zmieniła mnie, moje serce i moje życie. Kocham ją najmocniej! Starczy? - pyta
- Tak kochanie - kiwam głową dając mu butelkę.
W tym czasie podjeżdzam do siedzisk. Wyjmuje telefon z plecaka i wyłączam muzykę. Niech mój chłopak odetchnie chwilkę. Spoglądam na godzinę, ze zdziwieniem, że nie ma nikogo jeszcze. Zastanawiam się gdzie jest Ambar i Simon przez co pytam o to Matteo. Niestety Balsano nic nie wie wzruszając ramionami. Gdy widzę Pedro zmierzającego na tor od razu go pytam gdzie oni są. Arias zdziwiony moją niewiedzą na temat pobytu ich w szpitalu
- Co się stało? - pytam wystraszona - Co z Ambar - dopytuje argentyńczyka
- Simon tam jest. Szaron i Rey także dojechali. Nie wiedziałaś? Miała wypadek na torze. Musze sprawdzić nawierzchnnie lepiekj nie jezdzijcie - mówi poważnie. Matteo dołańcza do nas.
- Faktycznie nawierzhnia w jednym miejscu nie jest normalna - mówi Matteo i pokazuje ją Pedro
- Dlatego kazałeś omijać te miejsce Matteo nie? Kurcze ja jade do Ambar i Simona - mówie poważnie
- Jade z Tobą - mówi stanowczo Matteo. Kiwam głową
- Balsano mialeś racje z tą nawierzchnią. Musze zadzwonić do serwisu. Popytam czy ktoś czegoś nie widział i sprawdze kamery - mówi profesjonalnie perkusista
- Dzięki Pedro- razem z moim chłopakiem wychodzimy z Wrotkowiska
- Luna spokojnie. Na pewno z Ambar wszystko dobrze - tuli mnie mocno
- Chodzmy już chce ją szybko zobaczyć - mówie uparcie
- Czekaj Luna. Nic nie wiemy. Nie męcz Ambar tylko - zaśmiał sie
- Matteo! To moja kuzynka rozumiesz? Jest dla mnie bardzo ważna i nie chce jej stracić.
Wzdycha przyyznając mi racje. Wie, że postawię na swoim. dzwonie od razu do Simona i o wszystko wypytuje. Alvarez jak zawsze mnie uspokaja informując mnie o stabilnym stanie blondynki lecz ja nie do końca mu wierze i mam przeczucie. złe przeczucie. Po półgpdzinie docieramy do szpitala. Wbiegam do niego szybko tak że mój chłopak ledwo mnie dogania. Wypuyuje o blondynkę w rejestracji i udaje się do podanego mi miejsca. Widze tam też Simona, Sharon i Reya. Uspokaja mnie widok Ambar. Podchodzę do łóżka i przytulam ją
- Co sie stało? - zerkam na Simona
- Są komplikacje w badaniach krwi - wzdycha - nie chciała Cie martwić
- Oh Ambar - wzdycham - ja i tak się o Ciebie martwie- przyznaje
- Kiedy lekarz pokaże badania? - pyta Matteo
- Zaraz powinien być - dodaje Alvarez. Siadam obok Ambar
- Wszystko dobrze? - dopytuje masując kciukiem jej dłoń
- Tak Luna wszystko dobrze - mówi z lekkim uśmiechem
- Mówiliśmy byś tyle nie trenowała - wzdycham
- Musiałam - prycha uparcie jak ja.
- Chyba jednak jesteście rodziną - stwierdza Matteo co nas rozbawia.
- Tak samo uparte panie perfekcujne wrotkarki - podsumowuje chłopak blondynki.
- Grabisz sobie Alvarez - mówi poważnie Smith
- I tak mnie kochasz Ambs - chichocze
- Nie nazywaj mnie tak - burczy a my wybuchamy śmiechem
Meksykanin robi słodką minkę ale jego dziewczyna i tak trzyma się swojego. Nie da mu wygrać. To cała Ambar. Uparta jak ja i z tym nasi chłopcy mają racje. Dopiero jak przestaliśmy się śmiać zauważyliśmy, że nie ma Sharon i Reya. W tym samym momencie do sali wszrdł lekarz ambar z wynikami.. DNA? Poco jej je robili? Gdy nam jej pokazał okazało się, że Ambar nie jest spokrewniona z Sharon.. nie ze mną? W takim razie z kim?
- Kelnereczko może zrobimy wkońcu przerwe po 3 godzunach intensywnego treningu co? - pyta zmęczzony
- Król Paw marudzi? - pytam zdziwiona. Przecież Ty zawsze masz tyle energi - przypominam
- Raczej Ty roztargniona kelnereczko- Ja nie chodzę po ziemi jak po chmurkach - zaśmiał sie
- Wcale nie - wystawiam mu język zakładajhąc ręce na pierś
- Doskonale wiem Luna że mam na Ciebie wpływ - mówi z dumą
- Tak wszyscy to miówią ale nie ja - wypinam mu język i uciekam okrążając cały tor
- Nie wierzysz? - pyta gdy mnie łapie i zaczyna łaskotać
- Raczej ja na Ciebie. Pytaj kogo chcesz. Zmieniłam Ciebie - muskam jego usta
- Tak to prawda ale ciii już sie nie przyznam - puszcza mi oczko
- Chcesz wode to mów - pokazuje mu jeego butelkę i nie chce dać.
- Osz Ty - zaczyna łaskotać mnie w biodrach.
- Mów - chichocze przez łaskotki
- Luna Valente zmieniła mnie, moje serce i moje życie. Kocham ją najmocniej! Starczy? - pyta
- Tak kochanie - kiwam głową dając mu butelkę.
W tym czasie podjeżdzam do siedzisk. Wyjmuje telefon z plecaka i wyłączam muzykę. Niech mój chłopak odetchnie chwilkę. Spoglądam na godzinę, ze zdziwieniem, że nie ma nikogo jeszcze. Zastanawiam się gdzie jest Ambar i Simon przez co pytam o to Matteo. Niestety Balsano nic nie wie wzruszając ramionami. Gdy widzę Pedro zmierzającego na tor od razu go pytam gdzie oni są. Arias zdziwiony moją niewiedzą na temat pobytu ich w szpitalu
- Co się stało? - pytam wystraszona - Co z Ambar - dopytuje argentyńczyka
- Simon tam jest. Szaron i Rey także dojechali. Nie wiedziałaś? Miała wypadek na torze. Musze sprawdzić nawierzchnnie lepiekj nie jezdzijcie - mówi poważnie. Matteo dołańcza do nas.
- Faktycznie nawierzhnia w jednym miejscu nie jest normalna - mówi Matteo i pokazuje ją Pedro
- Dlatego kazałeś omijać te miejsce Matteo nie? Kurcze ja jade do Ambar i Simona - mówie poważnie
- Jade z Tobą - mówi stanowczo Matteo. Kiwam głową
- Balsano mialeś racje z tą nawierzchnią. Musze zadzwonić do serwisu. Popytam czy ktoś czegoś nie widział i sprawdze kamery - mówi profesjonalnie perkusista
- Dzięki Pedro- razem z moim chłopakiem wychodzimy z Wrotkowiska
- Luna spokojnie. Na pewno z Ambar wszystko dobrze - tuli mnie mocno
- Chodzmy już chce ją szybko zobaczyć - mówie uparcie
- Czekaj Luna. Nic nie wiemy. Nie męcz Ambar tylko - zaśmiał sie
- Matteo! To moja kuzynka rozumiesz? Jest dla mnie bardzo ważna i nie chce jej stracić.
Wzdycha przyyznając mi racje. Wie, że postawię na swoim. dzwonie od razu do Simona i o wszystko wypytuje. Alvarez jak zawsze mnie uspokaja informując mnie o stabilnym stanie blondynki lecz ja nie do końca mu wierze i mam przeczucie. złe przeczucie. Po półgpdzinie docieramy do szpitala. Wbiegam do niego szybko tak że mój chłopak ledwo mnie dogania. Wypuyuje o blondynkę w rejestracji i udaje się do podanego mi miejsca. Widze tam też Simona, Sharon i Reya. Uspokaja mnie widok Ambar. Podchodzę do łóżka i przytulam ją
- Co sie stało? - zerkam na Simona
- Są komplikacje w badaniach krwi - wzdycha - nie chciała Cie martwić
- Oh Ambar - wzdycham - ja i tak się o Ciebie martwie- przyznaje
- Kiedy lekarz pokaże badania? - pyta Matteo
- Zaraz powinien być - dodaje Alvarez. Siadam obok Ambar
- Wszystko dobrze? - dopytuje masując kciukiem jej dłoń
- Tak Luna wszystko dobrze - mówi z lekkim uśmiechem
- Mówiliśmy byś tyle nie trenowała - wzdycham
- Musiałam - prycha uparcie jak ja.
- Chyba jednak jesteście rodziną - stwierdza Matteo co nas rozbawia.
- Tak samo uparte panie perfekcujne wrotkarki - podsumowuje chłopak blondynki.
- Grabisz sobie Alvarez - mówi poważnie Smith
- I tak mnie kochasz Ambs - chichocze
- Nie nazywaj mnie tak - burczy a my wybuchamy śmiechem
Meksykanin robi słodką minkę ale jego dziewczyna i tak trzyma się swojego. Nie da mu wygrać. To cała Ambar. Uparta jak ja i z tym nasi chłopcy mają racje. Dopiero jak przestaliśmy się śmiać zauważyliśmy, że nie ma Sharon i Reya. W tym samym momencie do sali wszrdł lekarz ambar z wynikami.. DNA? Poco jej je robili? Gdy nam jej pokazał okazało się, że Ambar nie jest spokrewniona z Sharon.. nie ze mną? W takim razie z kim?
Extra rozdział poprostu mega czekam na następny
OdpowiedzUsuńO matko !!!
OdpowiedzUsuńBomba !!!! ❤
Czekam na next 😘