niedziela, 22 stycznia 2017

Capilutto XXVI





* Ambar* 

Od iedy Delfina rozstała się z perkusistą nie ma z niej pożytku. Jest coraz gorzej. Jest ciągle nie obecna i wogóle. Nie rozumiem dotąd jak jej życie zmieniło się dzięki Pedro. Owszem czuje się tak samo przy Simonie ale on mnie nigdy nie zostawi!  Ma się cieszyć, że go chciałam. Teraz zajmujemy się przygotowywaniami do koncertu, który ma ratować J&R. To nasz priorytet. Nie pozwolimy by jakiś producent gier video zabrał mam nasze miejsce! Na szczęście Simon i chłopaki od razu postanowili zrobić wszystko. Są kochani!  Koncert odbędzie się jutro a my mamy jeszcze dużo do przyszykowania. Na szczęście jest nas ponad dziesięcioro i jest sobota. Wszyscy są już w Rolerze ustalając wszystko z Adą. 

- Simon? Przestań gapić się na Adę - zturcham go sycząc 
- Sorki kotek. Ale ona i tak woli Pedro patrz - wskazuje na dziewczynę flirtującą z Ariasem
- On ma być z delfi! - mówie porrywając sie
- Od kiedy ty jesteś za nimi? - chwyci moją dłoń próbując powstrzymać 
- Zobacz jaka jest smutna - wskazuje na swoją przyjaciółkę.
- Tak.. ale nie powinniśmy wtrącać się w ich sprawy Ambar - wzdycha wstając za mną 
- Co? Czy ty coś wiesz? Czy on jej nie kocha? Nie rozumiesz, że ona jest jakaś inna bez niego.. jakby ..
- Traciła samą siebie - dokańcza Simon. Przytulam go 
- Tak. Właśnie tam Simon. Sama bym straciła część siebie bez ciebie - szepcze  smutna.
- Wiem Ambar. Nie rozumiem jak taki ktoś jak ja umiał ciebie zmienić. Odnaleźć twoją lepszą strone
- Jesteś przesłodki - chichocze cichutko bawiąc się jego włosami 
- Nie tak jak ty - czuje jak bierze mnie w tali.

Mimo, że wszyscy nam się przyglądają to pozwalamy sobie na te romantyczne momenty. Nie mogę przestać patrzeć w jego czekoladowe oczy. Jest dla mnie wszystkim. Widzi we mnie dobro. Tylko on był wstanie mnie zmienić. Wcale tego nie oczekiwał. Ja też tego nie chciałam. To przyszło samo z siebie. Niespodziewanie ze zdwojoną siłą. Nie sądziłam że coś takiego mnie spotka. Simon nie jest moim typem chłopaka.. Nie był a jest. Delfina pewnie czuje to co ja. Musze jej pomóc. Po za tym ta Ada ma nam pomóc w występie a nie w rozdzieleniu pedro z Delfi. No nie wytrzymam. Zaraz ich oboje walne! Podeszłam do nich. Pociągnęłam za rękę Ariasa a mój chłopak szedł za nami. Poszliśmy za kulisy sceny. Do garderoby. 

- Simon. Możesz mi powiedzieć co wyrabia twoja dziewczyna ? - pyta niby nie winny Pedro.
- Raczej co ty wyrabiasz człowieku! - wydzieram się chcąc sie na niego  rzucić
- O co ci chodzi Ambar? - pyta Pedro
- Oto, że flirtujesz z nią na oczach Delfi! A ona cię kocha. Nie rozumiesz? chciałbyś widziec jak z nią flirtują chłopcy? Spoko załatwie. Wielu chłopakom się podoba i bez trudu mogłaby cie zastąpić wiesz? A woli Ciebie. Przemyśl to i przeproś  ją i wróćie do siebie! - mówie wściekła patrząc na jego towarzyszkę- A ty się od niego odczep! On ma dziewczyne
- Ambar! Przestań - wtrąca Arias broniąc tej laluni 
- simon.  Idziemy. Mu sie nie da nic przetłumaczyć - prcham.

Wzdycham wychodząc gdy wychodzimy widz zapłakaną Delfi.Od razu ją przytulam chcąc uchronić przed zawodem jaki ją czeka ze strony Pedro. Niestety zobaczyła jak dwójka wychodzi tuż za nami. Widziała mine Pedro.. smutną  z poczuciem winy. Ale także Ady chytry uśmieszek.   Owinęła sobie dwudziestodwulatka wokół palca. A on tak łatwo dał sie jej omiotać. To oznacza, że nie zasługuje na Delfine. Wytłumacze jej to. Może w końcu zrozumie. 

- Delfi. Nie płacz. Nie warto. Skoro woli ją. Daj mu odejść jest głupi. Zasługujesz na kogoś lepszego. - szepcze tuląc ją bardziej. Wchodzimy do garderoby aby nikt nie widzial jej w tym stanie,
- Ambar. Ale to boli. Myślalam, że to ten jedtny
- To samo myślałaś o Gastonie - wtrącam
- Ty nigdy nie byłaś za żadnym z nich. Nie udawaj, że ci smutno że nie jestem z nim
- Delfi! To nie prawda! Ja chcę twojego szczęścia abyś miała chłopaka, kytóry będzie Cię kochał. Może 
jeszcze będziesz z Pedro. Nie wiem.. Na razie na to nie wygląda ale będę Cię wspierać we wszystkim
- Dziękuje Ambar - przytula mnie
- Nie ma za co. Może kiedyś będziesz jeszcze z Pedro a teraz chodz. Idziemy. Pokażesz, że jestes silnna i nikt cie nie zniszczy. Pomożemy Ci z simonem i jazmin - obiecujemy
- Dobrze mieć twoje wsparcie Ambar - szepcze z uśmiechem.

Pomagam jej poprawić makijaż by nie zauważono jej stanu. Wiem, że pokaże to iż nie potrzebuje Pedroo do szczęśćia. Ja to wiem. I ona też. Po klku minutach dołańczamy do pozostałych. Wiem ile ją to kosztuje bycie tu wraz z nią  i nim ale nie pozwole jej wybuchnąć. Od tego są przyjaciółki. Zaraz potem ujrzałam szczęśliwe lutteo. Przecież oni zerwali! Jak to możliwe? Nie mogę! Wybaczyła mu ? Jakim cudem. Przecieżb on zrobił jej wielkie świństwo! Podeszłam do nich. Oczywiśccie mój chłopak poszedł za mną.

- Luna! Matteo jak dobrze was widzieć razem! - mówi mój chłopak witając się z Matteo
- Mi też. Wybaczjeszcze więcej yła mi. Jest wspaniała - mówi z erentuzjazmem podnosząc ją na rękach.
- I twoja - dodaje meksykanka całując mojego byłego.
- Jak mu wybaczyłaś? Dlaczego mu wybaczyłaś ? - pytam zdziwiona patrząc na nich
-  Ambar... on naprawde nie kocha. Siostro - szepcze zadowolona w jego ramionach
- Pamiętasz ile przez niego płakałaś? Kto cie pocieszał? JA - podkreślam to
- Ambar kochanie to prawdziwa miłość - odpóść - szepcze mi do ucha Simon
- Właśnie Ambar. Zmieniłem się zrozum to - zapewnia włoch
- Dobra ale jeszcze raz skrzywdzisz moją siostre to pożałujesz!
- Spokojnie Ambar. Nic jej nie zrobie. Obiecuje.. Przystopuj - klepie mnie po ramieniu
- Jesteś martewy jeśli coś jej sie stanie - sycze
- Od kiedy ty taka wzorowa siostra? - pyta zirytowany Włoch
- Zawsze nią byłam! - upieram
- Jasne - wtrąca meksykanin
- Co? I ty przeci mnie ? phi idę cześć - mówie obrażona dołańczając do pozostałych.

Powoli kończyliśmy wszystkie ustalenia co do koncertu. Mieliśmy liste piosenek wykonowaców.
Nawet dekoracje i miejsce. Zostały nam próby. Solidne próby to wszystko wyszło spektakularnie. Nawet Felicyty wystąpi. Co nas zdziwiło bo nikt nadal nie wie kim ona jest. ale się nie długo dowiemy! Jazmin porosyłała po internecie mase reklam dotyczących naszej akcji. Mam nadzieje, że dużo zbierzemy i jeszcze więcej będziemy mieć widzów a bar klientów. Ważne, że wszyscy wspópracujemy ze sobą bez względu na to jakie mamy z kim stosunki. Simon ciągle mnie chwali jaka to ja jestem dobra teraz.



* Pedro*

Jak codziennie o 22 zamykaliśmy z chłopakami J&R tak samo tego dnia. Wszyscy byliśmy wykończeni po całym dniu prób i planów co do konceru a przy tym trzeba było obsłłóźyć bar. Nie mogliśmy się doczekać, kiedy będziemy w domu. Koncert przełorzyliśmy na za kilka dni. I to dzięki Adzie. Ona jest taka cudowna i bardzo nam pomaga. Bez niej nie udałoby się nic zdziałać. Mam szczęście, że wtedy na nią wpadłem. Jest idealna. Bardzo mi pomaga. Jest taka ładna słodka i roztrzepana jak Luna. Jest zupełnie inna niź Delfina.Owszem kocham Delfi ale Ada mi się podoba. Gdyby tylko dano nam szanse...

- Simon? Mógłbyś opanować Ambar by nie robiła mi scen o Ade? - pytam zdenerwowany tamtą sytuacją
- O co ci chodzi? Nie chciałem Ci tego mówić ale ona ma racje - dodaje simon
- Niby w czym? - pytam nic nie rozumiejąc
- To,że źle traktujesz Delfi a ona się stara a ty pokazujesz jej się z Adą specialnie - dodaje Nico
- Ty też przeciw mnie? - unosze wzrok na Nico
-  Nie! Nie rozumiesz! Uspokój sie - prosi Navarro
- Po prostu zrozum, że źle traktujesz Delfi i ją przeproś. Kochacie się. To że podoba ci się Ada nie oznacza że zastąpi Ci Delfi - dodaje Alvarez
- Ale ona wybrała Ambar. Nie mnie
- Bo kazałeś jej wybrać - wtrąca meksykanin- jasne, że wybrała ją bo jej kazałeś
- mhhh - bruknąłem
- Tobie w ogóle zależy na Delfi? - pyta Nicolas
- Zależy - wzdycham.
- To idz do niej i  jej to powiedz - mówią jednocześnie
- Dobra pójdę - wzdycham
- w końcu zmądrzałeś! Tyle razy Ci mówiiłem, że masz to zrobić - wtrąca Navarro
- Wiemm. Co robie - odpowiadam pewnie

Biorę telefon wysyłając do Delfi wiadomość z prośbą o spotkanie. Natychmiastowo dostaje wiadomość z pozytywnym rezultatem o czym powiadamiam tych dwóch głupków. Gdy idę do szatni dla pracowników znajduje w niej Adę. Siedzi i czeka na mnie z uśmiechem grzebiąc coś w swoim tablecie. Pewnie coś do naszego występu. Nawet o tej godzinie poświęca czas naszej sprawie. To się nazywa dobra menagerka.  a może kiedyś nią będzie. Musimy z chłopakami nad tym pomyśleć. Biore kłódke iotwieram ją kluczykiem dzięki czemu drzwi mojej dużej szafki. Otwierają się. Ja z chłopakaami mamy szafki pojemność dwóch takich jak nasi przyjaciele mają na wrotki.  Biorę kurtkę kask i kluczyki. Telefoon chowam do kieszeni po czym wychodzę z szatni. Zatrzymuje mnie dwudziestolatka.


- Pedro! zaczeekaj! Prosze! - słysze jej głos za plecami. Odwracam się. Jesteśmy jednakowego wzrostu
- O co chodzi? - pytam z szerokim uśmiechem patrząc  na piękną kobietę
- Zrobiłam poprawki na stronie Rollera. Patrz - pokazuje mi z entuzjazmem tablet
- No.. noo pięknie. Cieszymy się, że zajmujesz się tym po tak późnej godzinie- dodaje
- To czysta przyjemność Pedro! - przytula mnie a ja tule ją bardziej
- Przepraszam, za tą dziewczynę - szepcze z poczuciem winy.
- Nie szkodzi.. kim ona jest?
- To dziewczyna Simona i przy okazji najlepsza przyjaciółka Delfiny. Jest dla niej najważniejsza
- Ważniejsza niź ty? - pyta patrząc mi w oczy. Przez chwile chciałem się z nią pocałować.
- Chyba tak. Idę z nią porozmawiać - mówie z lekką obawą
- Powodzenia ale .. nie chce byś do niej wracał... - mówi cicho spószczając głowę w dół.
- Dlaczego? - pytam unosząc jej podbrudek do góry tak by patrzyła mi w oczy
- Bo ja.. ja się w .. Tobie .. zakochałam Pedro - wyznaje to a ja stoje jak słup soli.
- Co? Jak to? - pytam nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.
- To prawda.. Przepraszam - szepcze a z jej oczu leją się łzy
- Nie przepraszaj. Rozumim Cię. Dobrze, że mi powiedziałaś - całuje jej policzek
- Ale to ją kochasz nie mnie. I teraz jedziesz do niej - wzdycha zasmucona. Nie chciałem jej ranić.
- No tak. Wybacz Ada... podobasz mi się ale kocham delfi - szepcze przzestraszony
- Rozumiem. Powodzenia - uśmiecha się
- FDziękuje. Możmy być przyjaciółmi. Nie chce stracić z Tobą kontaktu - zapewniam.
- Ja też - całuje mój policzek.

 
Bylem zaskoczony słowami dziewczyny. Nigdy by! Sie nie domyślił, że mógłbym spodobac sie takiej dxiewczynie. W sumie, że jakiejkolwiek mógłbym sie spodobac.
Ale kocham Delfi. Uswiadomilem to sobie. Oby tylko nie bylo za późno. Bardzo kocham Delfine. Nie chce jej stracić



-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie za kolejny krótki rozdział. Nie miałam czasu i weny. Prawdopodobnie do marca tak będzie za co przepraszam. Na drugim blogu rozdziały co dwa tygodnie. zapraszam więc tam -> http://zupelnieinnahistoria-soyluna.blogspot.com/
do kolejnego1 Oby dłuższego

6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział ❤❤
    PS. Dodałam nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie Pedro zmądrzał i postanowił odzyskać Delfi. Miejmy tylko nadzieję, że dziewczyna mu to wszystko wybaczy. No i moje kochane Simbar. Razem są tacy słodcy, ach ♥ Świetny rozdział, pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Mam pytanie kiedy będą nowe rozdziały na kolejnych blogach

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdzialik! <3
    Wracaj szybko do nas!
    Ja czekam! <33

    OdpowiedzUsuń

By: Marlene