* Luna*
Podeszłam bliźej ławki na której siedział matteo ze swoją gitarą. Przyznam, że wyglądało to bardzo
romantycznie. A sam chłopak wyglądał bardzo wyraźiście. Poczułam jak moich oczu zaczęły kapać łzy, które natychmiastowo wytarłam by ich nie zauważył. Po czym usiadłam obok. Włoch spojrzał mi głęboko w oczy unoszą mój podbrudek. Poczułam motylki w brzuchu. Jego dłoń wodziła po moim policzku. To było.. magiczne! W myślach odwzorywowałam usłyszaną przez niego piosenkę. Próbowałam za wszelką cenę nie oprzec się jego wdziękowi lecz na próźno. Czułam jak zaraz się przy nim rozpłynę. Niestety nie wybaczyłabym mu... no cóż ale może warto.
- Luna.. ja .. niee wiem co powiedzeć. Żadne tysiąc słów czy miliard nie wynagrodzą Ci
tego co ci zrobiłem.Żadne '' kocham '' nie wynagrodzą ci tych krzywd.
- Matteo .. ja .. nie wiem..
- Tak wiem. Nie umiesz mi wybaczyć.Ale wiedz jedno.. kocham Cię naprawdę i to mocno - wzdycha wstając z gitarą ze spószczoną glową.
- Matteo zaczekaj! - podrywam się z ławki
- Tak Luna? - odwraca się patrząc na mnie smutnym wzrokiem
- Wybaczam Ci. Kocham Cię - podbiegłam do niego wplatając się w jego ciało jak najmocniej umiałam
- Luna ale ja Cię zraniłem - wzdycha. Czuje jego oddech na swoim barku.
- Nie szkodzi. Kocham Cię i ja.. chcę ci to wybaczyć - uśmiecham się lekko
- Naprawdę. Sol.. jak ja Cię kocham. Nie wiem co ty we mnie widzisz ale wiem, że się o to postaram .. o Ciebie! Chce na Ciebie zasłużyć
- Już zasłużyłeś - całuje go namiętnie
Czuje jak unoszę się coraz wyżej. Matteo podnosi mnie do góry i obraca bardzo szybko. Krzyczę śmiejąc się w niebo głosy. Jestem taka szczęśliwa. Tylko i wyłącznie dzięki niemu.. Czuje moje skrzydła. Widzę jego świecące się oczy. Chichoczą jak chochliki. Jest taki szczęśliwy. Widać, że się zmienił. Słyszę bicie jego serca. Nadal słyszę jego piosenkę. Kocham go! Jest dla mnie wszystkim. I mimo, że był to zakład. Ja go kocham i wiem, że on kocha mnie. Nie starałby się tak gdyby znowu chciał zrobić ze mnie żarty.
- Jesteś .. wszystkim co czuje. Nie sądziłem, że zakocham się w kimś taki jak ty. Pełnej energi zwariowanej. Takiej radosnej i lśniącej jak słońce. Moje słońce.. moja mała Sol - szepcze mi do ucha te same słowa.
- To takie piękne - ocieram swoje łzy wzruszona patrząc na niego
- Ta piosenka Ci wszystko powie - szepcze chwycąc gitare.
Po raz kolejny czuje tą melodię. Ta słodka i wzruszająca ballada. Każde słowo jest piękne. Głębokie, wzruszające. I napisane dla mnie! Poznałam dzięki niej romantyczną stronę Matteo. Nie wiedziałam, że jest taki romantyczny i wrażliwy. Codziennie pokazuje twarz dumnego króla, którego nie da się zranić. A tu takie miłe zazkoczenie. Czuje, że to ten jedyny. Tyle nas łączy. Mamy podobne temperamenty.
- Nie znałm cię od tej strony - szepczę gdy skończył piosenkę
- Bo tylko Tobie pozwalam ci ją odkryć
- Mam czu się zazczyczona? - pytam zabawnie
- Oczywiście - całuje moje usta a ja wtklam się w niego siedząc mu na kolanach
- Jestem zazczycona - uśmiecham siętajemniczo
- Czy to znaczy Kelnereczko, że jesteśmy razem? - pyta wzrokiem pełnym nadzieji.
- No nie wiem - udaje, że myśle
- Co jeszcze mam zrobić? - pyta rześko
- Kochać Mnie. Tak wróce do Ciebe ale jeszcze jeden taki numer a jesteś martwy!
Ostrzegam. Mój chłopak to zrozumiał i pokiwał głową. Przytuliłam go i jeszcze bardziej pocałowałam.
Postanowiliśmy razem iść do Rollera. Czułam się taka szczęśliwa. Już nic nas nie rozdzieli. Byłam tego pewna. Lecz nie wiadomo co los przyniesie. Na razie będę się cieszyć z tego co mam.
* Ramirro*
Od kilkunastu dni nie mogę wytrzymać z Yam. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Od kiedy jesteśmy razem strasznie się zmieniła. Stała się '' cukierkową laleczką '' A ja kocham jej cięty język i charakter, po którym nie widać śladu. Teraz wielbi randki, romantyczne prezenty i w ogóle. Jak mówi to też takim piskliwym głosikiem. Nie mam pojęcia gdzie zniknęła moja Yamusia. Już nawet sie nie gniewa jak ją tak nazywam lub pełnym imieniem. W naszym związku coś wygasa.
- Ramirro pójdziemy na randkę? - ponownie słyszę to pytanie tego dnia.
- Yam. Przestań.. wiesz, że takie randki to nie w moim stylu - macham ręką oglądając telewizje
- Ramirro! - krzyknęła wyłączając mi telewizor.
- Yam! Włącz mi tv! - sycze wściekły
- Nie! Jeśli ze mną nie porozmawiasz - mówi siadając mi na kolanach
- Bo nie chce! Ma dość przesłodzonej Yamili rozumiesz? Tęsknie za Tobą za nim byliśmy razem
- Czyli za nim chodziłeś ze mną i Jim jednocześnie? - pyta zdenerwowana
- Przegiełaś! - zsadzam ją z kolan usadzając na kanapie
- To ty przeginasz! W ogóle się mnąnie interesujesz od kiedy jesteśmy razem! - wyrzuca zła
- ALE tY ALE TY TEGO NIE WIDZISZ. o NIE TO KONIEC! mAM DOŚĆ - dodaje.
- Ramirro .. prosze.. kocham Cię
- Ale ja nie wiem czy ja ciebie też - dodaje odwracając się od niej
-Jescze pożałuujesz - szepcze ocierając łzy wychodzi z mojego domu ze spuszczoną głową..
Gdy wyszła odetchnąłem z ulgą. Pozbyłem się problemu w końcu. Kocham ją ale mam jej dość.
Musimy od siebie odpocząć. Jakiś czas doobrze nam to zrobi. Po za tym Ramirro Ponce nie może być za długo w jednym związku nie? Odpocznie i będzie starą Yam a wtedy będzie lepiej. Zaraz gdy poszła nawiedziła mnie Jim z Nico. Chyba spotkali Yamile. Będzie kazanie.. echh
- Jeśli chcecie gadać o Yam to sobie darujcie - mówie od razu w drzwiach widząc złość hiszpanki
- Jasne, że o niej! A o czym innym dupku? - pyta zła zakładając ręce na klatke piersiową
- O tym, że mamy grać koncert dla Rolera na przykład i o moim wielkim talencie? - pytam retorycznie z nutką dumy w głosie
- Nie. Dlacczego z nią zerwałeś imbecylu? - pyta zła waląc mnie z liścia a jej chłopakspokojnie sie przygląda.
- Nicoo. Bracie pomóż mi - prosze
- Nie tym razem. Ona ma racje jesteś debilem - mówi bez emocji przyglądając się
- Niby czemu? Bo Yam sie zmieniła a ja lubiłem ją gdy była mniej paniusiowata? - pytam sie wprost ch
- Co? Jak możesz??!! Najpierw skrzywdziłeś nas obie potem ci szybko wybaczyła starała sie a Tobie mało? Nie rozumiem Cię! - krzyczy coraz bardziej zdenerwowana.
- Ty nie musisz. An ion - patrze lekceważąco na pare.
- Idziemy do Rolera? - wyrywa sie Navarro czując że zaraz
- Tak.. Mam dość tej rozmowy - mówi rychając na mnie.
- Tam są drzwi - pokazuje odprowadzając dwójke
Wyszli bez rezultatu z mjego mieszkania a ja pożegnałem ich przez okno. Jim nic nie rozumie a Nico to pantoflarz. Ja takim nie będę ani nie chce cukierkowej księżniczki. To dla mnie nudne. Szybkie. Po rozmowie z nimi poszedłem do Rollera a tam zobaczyłem mojego Anioła na scenio... Vero.. Podszedłeb liźej by jeszcze lepiej słyszeć jej orginalny głos. Wpatrywałem się w nią jak zakochany szczeniak co nie podobało się gitarzyście zesppołu czyli Lolo. To jej chłopak? Nawet jeśli to ja jestem lepszy. Ona to zrozumie. Widze jak zazdrosna Yam patrzy na tą scenę. Gdy zespół uroczej Vero skończył próbę a Lolo poszedł podszedłem do niej.
- Gratuluje. Masz niesamowitą barwe głosu. Jestem Ramirro - zagadałem podając jej rękę
- Vero. Miło mi poznać - mówi czarująco patrząc na mnie. Topie sie w jej oczach.
- Będziecie grać na kovercie dla Rollera? - pytam od razu
- Tak. Poto tu jesteśmy. A ty? - pyta patrząc na basiste
- Ja też. Jestem tu wielkim talenttem - mówie z dumą
- I wielkim skromnisią - słodko chichocze chwycąc moją dłoń.
- Ale mój blask ciemnieje gdy ta scena pomieści nas oboje - stwierdzam
- Jakiś ty romantyczny. Przepraszam musze iść - mówi poświesznie po czy odchodzi
Odwracam się za nią.Poszła do Lolo. Yam to widzi a ja po raz kolejny dostaje okszan dziś od Jimeny. EchhhNico powinien sie zająć swoją laską by nie mieszala w moich decyzjach. Co ją obchodzi czy jestem z Yam czy nie. To nie jest jej sprawa. Nic nie ma z tym wspólnego. A ja czuje, że z Vero to jest to i nadajemy na tych samych falach.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Oto rozdział. Krótki ale nie miałam czasu. Przepraszam was. Macie Lutteo. To najważniejsze.
Luśka
- Luna.. ja .. niee wiem co powiedzeć. Żadne tysiąc słów czy miliard nie wynagrodzą Ci
tego co ci zrobiłem.Żadne '' kocham '' nie wynagrodzą ci tych krzywd.
- Matteo .. ja .. nie wiem..
- Tak wiem. Nie umiesz mi wybaczyć.Ale wiedz jedno.. kocham Cię naprawdę i to mocno - wzdycha wstając z gitarą ze spószczoną glową.
- Matteo zaczekaj! - podrywam się z ławki
- Tak Luna? - odwraca się patrząc na mnie smutnym wzrokiem
- Wybaczam Ci. Kocham Cię - podbiegłam do niego wplatając się w jego ciało jak najmocniej umiałam
- Luna ale ja Cię zraniłem - wzdycha. Czuje jego oddech na swoim barku.
- Nie szkodzi. Kocham Cię i ja.. chcę ci to wybaczyć - uśmiecham się lekko
- Naprawdę. Sol.. jak ja Cię kocham. Nie wiem co ty we mnie widzisz ale wiem, że się o to postaram .. o Ciebie! Chce na Ciebie zasłużyć
- Już zasłużyłeś - całuje go namiętnie
Czuje jak unoszę się coraz wyżej. Matteo podnosi mnie do góry i obraca bardzo szybko. Krzyczę śmiejąc się w niebo głosy. Jestem taka szczęśliwa. Tylko i wyłącznie dzięki niemu.. Czuje moje skrzydła. Widzę jego świecące się oczy. Chichoczą jak chochliki. Jest taki szczęśliwy. Widać, że się zmienił. Słyszę bicie jego serca. Nadal słyszę jego piosenkę. Kocham go! Jest dla mnie wszystkim. I mimo, że był to zakład. Ja go kocham i wiem, że on kocha mnie. Nie starałby się tak gdyby znowu chciał zrobić ze mnie żarty.
- Jesteś .. wszystkim co czuje. Nie sądziłem, że zakocham się w kimś taki jak ty. Pełnej energi zwariowanej. Takiej radosnej i lśniącej jak słońce. Moje słońce.. moja mała Sol - szepcze mi do ucha te same słowa.
- To takie piękne - ocieram swoje łzy wzruszona patrząc na niego
- Ta piosenka Ci wszystko powie - szepcze chwycąc gitare.
Po raz kolejny czuje tą melodię. Ta słodka i wzruszająca ballada. Każde słowo jest piękne. Głębokie, wzruszające. I napisane dla mnie! Poznałam dzięki niej romantyczną stronę Matteo. Nie wiedziałam, że jest taki romantyczny i wrażliwy. Codziennie pokazuje twarz dumnego króla, którego nie da się zranić. A tu takie miłe zazkoczenie. Czuje, że to ten jedyny. Tyle nas łączy. Mamy podobne temperamenty.
- Nie znałm cię od tej strony - szepczę gdy skończył piosenkę
- Bo tylko Tobie pozwalam ci ją odkryć
- Mam czu się zazczyczona? - pytam zabawnie
- Oczywiście - całuje moje usta a ja wtklam się w niego siedząc mu na kolanach
- Jestem zazczycona - uśmiecham siętajemniczo
- Czy to znaczy Kelnereczko, że jesteśmy razem? - pyta wzrokiem pełnym nadzieji.
- No nie wiem - udaje, że myśle
- Co jeszcze mam zrobić? - pyta rześko
- Kochać Mnie. Tak wróce do Ciebe ale jeszcze jeden taki numer a jesteś martwy!
Ostrzegam. Mój chłopak to zrozumiał i pokiwał głową. Przytuliłam go i jeszcze bardziej pocałowałam.
Postanowiliśmy razem iść do Rollera. Czułam się taka szczęśliwa. Już nic nas nie rozdzieli. Byłam tego pewna. Lecz nie wiadomo co los przyniesie. Na razie będę się cieszyć z tego co mam.
* Ramirro*
Od kilkunastu dni nie mogę wytrzymać z Yam. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Od kiedy jesteśmy razem strasznie się zmieniła. Stała się '' cukierkową laleczką '' A ja kocham jej cięty język i charakter, po którym nie widać śladu. Teraz wielbi randki, romantyczne prezenty i w ogóle. Jak mówi to też takim piskliwym głosikiem. Nie mam pojęcia gdzie zniknęła moja Yamusia. Już nawet sie nie gniewa jak ją tak nazywam lub pełnym imieniem. W naszym związku coś wygasa.
- Ramirro pójdziemy na randkę? - ponownie słyszę to pytanie tego dnia.
- Yam. Przestań.. wiesz, że takie randki to nie w moim stylu - macham ręką oglądając telewizje
- Ramirro! - krzyknęła wyłączając mi telewizor.
- Yam! Włącz mi tv! - sycze wściekły
- Nie! Jeśli ze mną nie porozmawiasz - mówi siadając mi na kolanach
- Bo nie chce! Ma dość przesłodzonej Yamili rozumiesz? Tęsknie za Tobą za nim byliśmy razem
- Czyli za nim chodziłeś ze mną i Jim jednocześnie? - pyta zdenerwowana
- Przegiełaś! - zsadzam ją z kolan usadzając na kanapie
- To ty przeginasz! W ogóle się mnąnie interesujesz od kiedy jesteśmy razem! - wyrzuca zła
- ALE tY ALE TY TEGO NIE WIDZISZ. o NIE TO KONIEC! mAM DOŚĆ - dodaje.
- Ramirro .. prosze.. kocham Cię
- Ale ja nie wiem czy ja ciebie też - dodaje odwracając się od niej
-Jescze pożałuujesz - szepcze ocierając łzy wychodzi z mojego domu ze spuszczoną głową..
Gdy wyszła odetchnąłem z ulgą. Pozbyłem się problemu w końcu. Kocham ją ale mam jej dość.
Musimy od siebie odpocząć. Jakiś czas doobrze nam to zrobi. Po za tym Ramirro Ponce nie może być za długo w jednym związku nie? Odpocznie i będzie starą Yam a wtedy będzie lepiej. Zaraz gdy poszła nawiedziła mnie Jim z Nico. Chyba spotkali Yamile. Będzie kazanie.. echh
- Jeśli chcecie gadać o Yam to sobie darujcie - mówie od razu w drzwiach widząc złość hiszpanki
- Jasne, że o niej! A o czym innym dupku? - pyta zła zakładając ręce na klatke piersiową
- O tym, że mamy grać koncert dla Rolera na przykład i o moim wielkim talencie? - pytam retorycznie z nutką dumy w głosie
- Nie. Dlacczego z nią zerwałeś imbecylu? - pyta zła waląc mnie z liścia a jej chłopakspokojnie sie przygląda.
- Nicoo. Bracie pomóż mi - prosze
- Nie tym razem. Ona ma racje jesteś debilem - mówi bez emocji przyglądając się
- Niby czemu? Bo Yam sie zmieniła a ja lubiłem ją gdy była mniej paniusiowata? - pytam sie wprost ch
- Co? Jak możesz??!! Najpierw skrzywdziłeś nas obie potem ci szybko wybaczyła starała sie a Tobie mało? Nie rozumiem Cię! - krzyczy coraz bardziej zdenerwowana.
- Ty nie musisz. An ion - patrze lekceważąco na pare.
- Idziemy do Rolera? - wyrywa sie Navarro czując że zaraz
- Tak.. Mam dość tej rozmowy - mówi rychając na mnie.
- Tam są drzwi - pokazuje odprowadzając dwójke
Wyszli bez rezultatu z mjego mieszkania a ja pożegnałem ich przez okno. Jim nic nie rozumie a Nico to pantoflarz. Ja takim nie będę ani nie chce cukierkowej księżniczki. To dla mnie nudne. Szybkie. Po rozmowie z nimi poszedłem do Rollera a tam zobaczyłem mojego Anioła na scenio... Vero.. Podszedłeb liźej by jeszcze lepiej słyszeć jej orginalny głos. Wpatrywałem się w nią jak zakochany szczeniak co nie podobało się gitarzyście zesppołu czyli Lolo. To jej chłopak? Nawet jeśli to ja jestem lepszy. Ona to zrozumie. Widze jak zazdrosna Yam patrzy na tą scenę. Gdy zespół uroczej Vero skończył próbę a Lolo poszedł podszedłem do niej.
- Gratuluje. Masz niesamowitą barwe głosu. Jestem Ramirro - zagadałem podając jej rękę
- Vero. Miło mi poznać - mówi czarująco patrząc na mnie. Topie sie w jej oczach.
- Będziecie grać na kovercie dla Rollera? - pytam od razu
- Tak. Poto tu jesteśmy. A ty? - pyta patrząc na basiste
- Ja też. Jestem tu wielkim talenttem - mówie z dumą
- I wielkim skromnisią - słodko chichocze chwycąc moją dłoń.
- Ale mój blask ciemnieje gdy ta scena pomieści nas oboje - stwierdzam
- Jakiś ty romantyczny. Przepraszam musze iść - mówi poświesznie po czy odchodzi
Odwracam się za nią.Poszła do Lolo. Yam to widzi a ja po raz kolejny dostaje okszan dziś od Jimeny. EchhhNico powinien sie zająć swoją laską by nie mieszala w moich decyzjach. Co ją obchodzi czy jestem z Yam czy nie. To nie jest jej sprawa. Nic nie ma z tym wspólnego. A ja czuje, że z Vero to jest to i nadajemy na tych samych falach.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Oto rozdział. Krótki ale nie miałam czasu. Przepraszam was. Macie Lutteo. To najważniejsze.
Luśka
Cudowny ❤❤
OdpowiedzUsuńJej Luna wybaczyła Matteo ❤
OdpowiedzUsuńMatko jak Ramiro mnie denerwuje
Czekam na next :)
Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńCiesze sie tego ze Maeetto zrozumial ze kocha Lunite.
OdpowiedzUsuńMoje ♥♥
OdpowiedzUsuńJako, że nie mam dzisiaj czasu na długie komentarze, to napiszę tylko, że to świetny rozdział ♥
UsuńLutteo <333 Uwielbiam kochana! <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko, ale matma wzywa
a chciałam koniecznie skomentować :*
http://soylunamystery.blogspot.com/ - zapraszam :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny i pomimo, że nie komentuje czytam :D
Lutteo! Ajaj cudownie, że się pogodzili ♥ Kocham, kocham, kocham! A Ramiro to kretyn. W sumie kretyn to mało powiedziane!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, czekam na następny, buziaki ♥