niedziela, 28 kwietnia 2019

CAPILUTTO XLVI






* Gaston* 

Nie mogłem dobrze bawić sie na RollerJam'ie przez to co czuje a co ukrywam. Nadal jestem w związku z Niną chociaż już jej nie kocham tak jak powinienem. Traktuje ją jak siostre chodz sam jestem jedynakiem. Prawdziwym i szczerym uczuciem daże Flor od wakacji które wraz z Matteo we trójke spędziliśmy we Włoszech. Podczas spaceru we dwójke brzegiem morza zdażyło sie coś między nami i doszło do pocałunku, który nie byl przyjacielski. Odkryliśmy że oboje coś do siebie czujemy i nie ukrywaliśmy tego przed sobą. Po tym zdarzeniu tylko zbliżyliśmy sie do siebie tak bardzo że postanowiliśmy być razem a ja zerwe z Niną w jakiś delikatny sposób i przy dobrej okazji, która na razie sie nie wydarzyła. Czułem, że moja dziewczyna coś podejrzewa bo unkam z nią bliskiej relacji; odmawiam pocałunku w usta i obejmuje ją tak jak koleżanke. Simonetti nie jest głupia i w końcu sie skapnie. O całej sytuacji wie tylko Matteo a ja wiem o jego sekrecie. Trzymamy sie razem i żaden nie wykabluje naszych tajemnic dziewczynom. 

- Gaston czy coś sie stało? - pyta Nina niewinnym cichym głosem 
- Nie nic sie nie dzieje spokojnie słońce - całuje jej czoło
- Ale jakby sie coś działo to byś mi powiedział prawda? - kiwam głową z wyrzutami sumienia 
- Może zatańczymy? - pytam by nie miała podejrzeń 
- A chętnie. Może zawołamy Lune i Matteo? - proponuje na co sie zgadzam

Oboje podążamy w tłum ludzi bawiących sie na parkiecie. Szybko odnajdujemy dwójke przyjaciół i dołańczamy do nich w tańcu do skocznej muzyki. Nie sądziłem, że Nina będzie tak dobrze bawiić sie na wrotkach. Pozytywnie mnie zaskoczyła. Czułem sie pewniej gdy Lutteo było z nami. Nie chciałem zostać z Niną sam na sam a cała sytuacja strasznie mnie męczyła. Poczułem wibrowanie telefonu w kieszeni spodni. Wyciągnąłem go odruchowo a to była Flor. Musiałem odejść od przyjaciół i odebrać telefon od ukochanej 

- Hej Skarbie. Coś sie stało że dzwonisz? - pytam zmartwiony
- Nic sie nie stało po prostu za Tobą tesknie. Wiem że macie impreze w JR i poszedłeś z nią ale Ci ufam i wierze że niedługo będziesz tylko mój - mówi Flor
- Czy Ty jesteś o nią zazdrosna? - pytam zciszonym głosem
- Szczerze to tak i bardzo chce już by to wszystko sie skończyło - czuje że wzdycha 
- Kocham Cie nie masz powodów do zazdrości - zaznaczam  
- Mam bo z nią nie zerwałeś jeszcze. Boje sie że znowu do niej coś poczujesz a to ja Cie tak bardzo kocham - wyrzuca z siebie wszystko
- Będzie dobrze obiecuje już niedługo. Kocham Cie - szepcze po czym sie rozłańczam 

W nijakim nastroju wracam na wrotkowisko gdzie odnajduje przyjaciół. Nina od razu pyta gdzie byłem tak jakby chciała mnie kontrolować. Odpowiedziałem że poszedłem sie przewietrzyć w co wierzy i Luna porywa ją do tańca a ja zostaje z Balsano 

- Moja kuzynka dzwoniła co? - pyta jakby znał prawde
- Tak. Bardzo tęskni i nie odpowiada jej związek na odległość i to że nie zostawiłem Niny
- Oj stary no to sie wkopałeś - podtrzumuje mnie na duchu
- A Ty to nie? Ta sławna wrotkarka zawróciła Ci w głowie - zauważam 
- Nie zrobie tego Lunie a jej nigdy już nie spotkam a Ty za to masz inny plan - zauważa - Nie rań mojej kuzynki bo stracisz przyjaciela - mówi całkiem poważnie 
- Nie zranie kocham ją - zaświadczam 

Obaj patrzymy jak impreza trwa gdy nagle gaśnie światło i muzyka przestaje grać. Jazmin i Ewa zaczyna panikować tak jak inni goście. Santi wchodzi do nas z latarką i mówi żebyśmy byli spokojni i wyszli z wrotkowiska za nim. Rozdał latarki i wyprowadził nas z pomieszczenia. Prąd zniknął w całym budynku w tajemniczych okolicznościach. Brazylijczyk od razu wezwał elektryków i kazał nam wracać do domu w ramach naszego bezpieczeństwa. Nikt nie protestował ale byliśmy załamani, że ktoś chciał nam zepsuć impreze i mu sie to udało. Było już ciemno i pożno więc każdy z nas wrócił do swojego domu. Czułem obowiązek dostarczyć Nine do jej domu 

- Myślisz że to przypadek czy sabotaż? - pytam dziewczyny znając jej zdolności 
- Jak na moje detektywistyczne oko nie był to przypadek - odpowiada - Niedawno byli elektrycy by posprawdzać instalacje na rozpoczęcie sezonu wrotkarskiego. Nic wtedy nie odkryli - zauważa słusznie poprawiając okulary 
- Tylko kto mógł tego chcieć? Kto chciał nam zepsuć zabawe? - pytam
- Myśle, że to Emilia lub Benicio a może oboje - stawia swój pierwotyp zbrodniarza
- Kręcili sie podczas imprezy i tylko oni są przeciwko nas - rozwijam tę teze 
- Dokładnie. Oni mieli motyw. Zostawmy to na jutro gdy sie wyjaśni co zrobiło zwarcie - proponuje 
- Dziękuje Gaston Dobranoc - całuje mój policzek u progu drzwi 

Myśle, że Nina ma racje oskarżając Benicio i Emilie. Muzimy jednak mieć na nich dowody.
Szkoda, że popsuli nam ten wieczór i naszą pierwszą impreze w JR. 

* Benicio *

Udało się zepsuć zabawe luzerów tak by nikt nie podejrzewał o to nas. Nikt nigdy sie nie dowie kto wyłączył prąd robiąc poważne zwarcie instalacji. To był genialny plan genialnego umysłu jakim dysponuje.  Nie sądziłem, że jestem taki sprytny. Szkoda tylko, że zwlekałem z tym planem dopóki impreza nie zaczeła sie rozkręcać.  Ale może to i lepiej bo gdybym zrobił to na początku nie byłoby to tak spektakularne jak okazało się teraz. Gdyby nie było ciepło nagrałbym relakcje tych luzerów. A następnie wstawił do internetu i wypominał to przy każdym możliwym momencie. Jeszcze kilka takich akcji a ich drużyna przestanie istnieć a ten budynek będzie należał do najlepszych wrotkarzy czyli mnie i Emili. Wtedy zobaczą kto jest królem i królową wrotkarstwa. 

- Beni to było genialne - zauważa blondynka 
-  Mówiłem Ci byś tak do mnie nie mówiła - prycham 
- Oj Benio złość piękności szkodzi - wypina mi język 
- To dobrze ciamajdy z Rollera będą szpecić wszystko dookoła - zaśmiałem sie 
- No no spoko akcja. Teraz czekać na efekty. Idziesz spać do chłopaków to wyniuchasz co i ja. Ja lece pocieszyć Lunite i Smith - mówi ochoczo 
- Jesteśmy idealną parą wspólników - mówie z dumą 
- Może nie tylko - mówi tajemniczo i puszcza mi oczko. 
- Dobrej nocy Emilio - wołam za nią 

Po tej krótkiej rozmowie kieruje się do apartamentu chłopaków. Będę udawał wstrząśniętego i przejętego tym wydarzeniem a jednocześnie w duchu będę się z nich śmiać. Mogli tego badziewia nie urządzać nie mieliby strat a teraz może Roller będzie zamknięty . A co wtedy zrobią luzerzy z Rollera? Będą załamani ibezsilni wobec nas. To plan idealny. Po pietnastu minutach dochodze do mieszkania w którym śpie wraz z chłopakami. Słyszałem, że wynajmują go od wujka jednego z nich. Może i tu czas zamieszać.. Wchodze zdenerwowany na poddasze gdzie chłopaki siedzą bez słowa na kanapach. Opieram sie o kolumne przy schodach 

- To nie możliwe co sie stało co nie? - zaczynam teatralnie 
- Kto mógł nam to zrobić? - pyta naiwnie meksykanin 
- Wczoraj byłem przy sprawdzaniu instalacji i wszystko działało - wtrąca Pedro
- A dziś wybuchło. Może to wina elektryków? - zastanawia sie Navarro 
- Trzeba znaleźć winnego - uzasadniam
- A Ty gdzie byłeś w tym czasie? - pyta Nico
-  Nie chce wam nic mówić ale spędzałem romantyczne chwile z Emilią na scenie - wyznaje wymyśloną wymówke 
- Wy razem? - pyta Simon 
- Tak jakoś wyszło tylko na razie cicho to nowa sprawa - mówie dumnie
- Bemilla? czy Emicio? - zastanawia sie Pedro a ja prycham
- Wypraszam sobie głupie żarty na mój temat. Idę spać dobranoc - mówie idąc do odzielnego pokoju 

Po drodze słysze tylko ich śmiechy. Musimy mieć wiarygodne alibi i tegi sie trzynmamy z Emilią. Ale nie pozwole naśmiewać się ze mnie w mojej obecności. Nie wyobrażam sobie Emili bliżej siebie jako dziewczyne. To dobra przyjaciółka i bardzo dobry szpieg i strateg. Nie może być przecież inaczej prawda?  Siadłem na łóżku i wziąłem gitare rozpoczynając od akordów do '' pienso'' byślałem o ciemnobląd włosej meksykańce. Była bardzo ładna, miała cięty charakterek a do tego była znakomitą wrotkarką czyli spełniła trzy moje wymogi co do kobiety. Ale plan to plan w tej współpracy brak czasu na miłostki. Zasnąłem z myślą o jutrzejszym dniu.  

- Dla kogo tak grałeś? - pyta Simon wybudzając mnie ze snu
-  To, że grałem to oznacza że dla kogoś? - pytam sennie 
- Oczywiście, że nie ale robiłeś to z uczuciem i pasją - zapewnia Alvarez
- Wcale nie! To normalna wersja waszej piosenki nie doszukuj sie drugiego dnia - wzdycham
- Ale rozmawiałeś z Emilą sam mówisz, Że macie sie ku sobie Benicio- trafnie zauważa 
- To nie jest jeszcze nic poważnego - dodaje 
-Powiedziałeś, e jeszcze czyli będzie - elokwetnie łapie mnie za słówka 
- Simon daj mi spać - błagam gasząc lampkę 
- Dobra dobra już ide - mówi wesoło


* Luna* 

Obudziłam sie z krzykiem w nocy. Był on tak słaby, że nikogo nie obudził na szczęście. Usiadłam skulona z twarzą w kolanach. Nie mogłam qw to wszystko uwierzyć tego było za wiele. Za dużo dla mnie. Potrzebowałam kilka głębokich wdechów by doszło do mnie to co zobaczyłam w śnie. 
Był on tak realistyczny wręcz niemożliwy. 

Ujrzałam w nim małą dziewczynkę siedzącą ze strachu w szafie. Zauważyłam iż miała naszyjnik ze słońcem. Naprzeciw niej biegła druga wręcz identyczna dziewczynka z moim naszyjnikiem na szyji. To było niemożliwe. Słyszałam wołanie '' Sol'' przez dziewczynke biegnącą do szafy. Wszędzie był półmrok, czuć było dym i zawalone kawałki wnętsza rezydencji. Tak tej rezydencji w której obecnie mieszkam. Nie mogłam w to uwierzyć. Ktoś wołał te dziewczynki. Te dwie przestraszone całą sytuacją istotki. Nikt jednak ich nie uratował. Dziewczynka ze słońcem próbowała wyciągnąć siostre z szafy lecz nie dała rady. Przytuliła ją mówiąc, że wróci z pomocą lecz ona nie nadeszła a na szafe spadło płonąca część jednej z kolumn. W powietrzu unosił się krzyk małej dziewczynki błagającej o ratunek.  

Zapaliłam lampke i napiłam sie wody, która stała na szafce. Moja dłoń drżała a serce waliło jak nigdy dotąd. Nie rozumiałam tego snu. Był on proroczy. Bardzo sie bałam co mogło spłonąć. Według dziadka wiele lat temu część tej rezydencji spłonił potężny pożar spowodowany kłótnią sióstr. Jego córek. Czyżby to było w moim śnie? To wydarzenie? Ten sen możr być kluczem do zrozumienia mojej przeszłośći, która coraz częśniej daje o sobie znać. Przeplecione obawy snu z wydarzeniem na wrotkowisku spływały sen z powiek nie dając spać. Nie mogłam sobie wyaczyć tego co tam sie stało. To zwarcie prądu nie było przypadkowe. Coś mi tu śmierdziało. Nic mi w tym nie pasoło. Nie wierzyłam, że to sprawa elektryków. To było celowe działanie. Dowiem sie czyje. Po jakimś czasie poczułam zmęczenie i nie wiem kiedy zasnęłam. 

- Luna wstawaj kochanie już późno a Ty śpisz. Jesteś chora? - budzi mnie mama swoim opiekuńczym głosem 
- Nie mamo. Nie jestem chora. Tylko źle spałam - łapie sie za głowe 
- Stąd można wywnioskować skąd ten tajfun poduszek na podłodze - zaśmiała sie 
- Całkiem możliwe mamo. Ajjjj przepraszam za to - wstaje i podnosze wszystkie poduszki na łóżko 
- Co sie stało? - pyta układając je na łóżku - Coś sie stało na RollerJamie? - pyta z ciekawością 
- Tak Roller Jam to długa historia ale i mój sen był dziwny... taki naturalny ale tak niemożliwy - skwintowałam opisując swoje odczucia 
- Co Ci sie śniło Skarbie? - pyta przejęta 
- Miałam dziwny sen o rezydencji o posaże o którym mówił mi kiedyś dziadek ale wiesz co jest najdziwniejsze? Śniła mi sie mała dziewczynka podobna do mnie i malutka ja. Dziewczynka z moim wisiorkiem księżyca została w szafie podczas pożaru i nikt jej nie uratował. Natomiast ta druga z naszyjnikiem w kształcie słońca poleciała po pomoc ale sen sie skończył a ja sie obudziłam. Mamo wiesz co to znaczy? Mogę mieć koleżanke albo kuzynke. Musze sie dopytać dziadka - opowiadam jej szybko rozstrzepanym tonem 
- Skarbie to nieprawdopodobne ale masz racje poproś dziadka o pomoc. Może on Ci pomoże bo ja nie jestem w stanie. Z tatą nuryuje nas to, że nie możemy Ci pomóc w tej sprawie - ociera łze a ja ją przytulam 
- Nie ważne mamo dajecie mi wsparcie pomagacie mi odkryć prawde to wszystko dużo daje mi zrozum mamo kocham was i nawet jeśli jestem córką Lili i Berniego to wy mnie wychowaliście. To wy mnie adoptowaliście. To was kocham bo byliście ze mną prze całe życie - mówie tuląc mocno Monikę. Bardzo jej potrzebuje i bardzo ją kocham i Miguela -  Kocham was pamiętaj- dodaje 

Dołączył do nas tata i przytulił nas obie mówiąc, że jesteśmy najwaźniejszymi kobietami w jego życiu. Mama opowiedziała mu o śnie a ja w tym czasie ubrałam sie i uczesałam. Była sobota a na stole w jadalni czekało już śniadanie. Gdy zeszłam przy stole czekała Ambar, Emilia i mój dziadek. Tino, Cato i Amanda jedli przy stole w kuchni. Zajęłam miejsce pomiędzy Ambar a dziadkiem. Gdy moi rodzice doszli do stołu zaczeliśmy jeść wspólne śniadanie 

- Jak tam dziewczynki po RollerJamie? Ciekawe czy dzisiejsze imprezy wsród nastolatków róźnią sie od tych sprzed 45 lat - zastanawia sie Alfredo 
- 45 lat temu? - pyta Ambar - dziadku to Ty musisz mieć już ponad sześćdziesiąt lat 
- Czuje sie duchem Ambar na dwudziestolatka niech tak pozostanie - puszcza do nas oczko,
- Dobrze prosze pana - odzywa sie Emilia - wydarzenie było dość przyjemne niestety na koniec zrobiło sie zwarcie elektryczne które skończyło nasze świętowanie - wyjaśniła meksykanka 
- Naprawde? Ale jak to możliwe? - pyta z poruszeniem dziadek
- Tego nikt nie wie - wzdycham - ale sie dowiemy- Nie poddamy sie chociaż ktoś tego chce - zapewniam- Spokojnie dziadku - przytulam go 
- Dobrze, że wam nic sie nie stało - powiedział Miguel z powagą. 
- Masz racje. Patrz są całe i zdrowe - uśmiecha sie Monika patrząc na nas 
- A dziadku prawie zapomniałam musze z Tobą pilnie porozmawiać. We dwójke - podkreślam 
- O co chodzi Luna? - pyta dość zaniepokojony 
- To nic złego tylko chce dopytać o moją przeszłość uśmiecham sie
- Rozumiem wnuczko zawsze chętnie życzę Ci radą - uśmiecha sie 

Po wymianie zdań wszyscy odeszli od stołu do swoich spraw. Ja natomiast zostałam pomóc mamie. To niesamowite jak możemy jeść przy wspólnym stole tak jak prawdziwa rodzina, mimo że nie wszyscy jesteśmy podzieleni więzami krwi nie przeszkadza nam to przy wspólnych posiłkach i mieszkaniu w jednym domu. To cudowne uczucie mieć wspaniałą rodzinę i prawdziwych przyjaciół. 



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani! 
Oto nowy rozdział który publikuje dziś przez to że były świeta które trzeba spędzić z najbliźszymi a nie na internecie .
Wczoraj dałam prolog na blogu o TINI 
a już niedługo startuje mój nowy projekt więc bądzcie czujni bo tutaj sie wszystkiego dowiecie 
Zauważyliście że napisałam że to 46 rozdział a nie 6? Możecie sie domyśleć ile będzie rozdziałów żeby za bardzo noe przedłużać tej historii by nie była nudna i zająć sie nowymi projektami. Spokojnie prędko stąd nie zniknę.  

Kocham was!!!!

1 komentarz:

By: Marlene