piątek, 4 stycznia 2019

CAPILUTTO IV







* Nina* 

Podążyłam żwawym krokiem za Gastonem w strone jego domu zostawiając Lune i Matteo na osobności. Sami chcieliśmy pobyć sami bo dawno sie nie widzieliśmy. On był długi czas we Włoszech z ojcem a ja byłam w Buenos Aires pomiędzy moim mieszkaniem z mamą a domem ojca, Mory i bliźniaczek. Skoro o nich mowa to sie zaprzyjaźniliśmy a nawet zbliżyliśmy jak rodzina. A mama  i Mora wybaczyły sobie tamte lata i zdrade z ojcem. Wiem, że to było dla niej bardzo trudne ale w końcu po kilku spotkaniach rodzinnych i długich rozmowach cała trójka doszła do porozumienia gdy przeprosili i wybaczyli sobie nawzajem a ja zyskałam dwie siostry i to bliźniaczki. Eva i Ada nie są takie złe jak sądziłam na początku. Da sie z nimi dogadać i poradzić. Są ode mnie rok starsze i bardzo utalentowane. Ada lubi technologie jak mój tata a Eva zajmuje sie modą jak Mora, która ponownie zbliźyła sie do mamy odnawiając utraconą przed laty więź przyjaźni.  Całą szóstką byliśmy na mini wakacjach w USA, ponieważ tam tata ma prace a moje siostry kochają to miasto tak samo jak ja Buenos Aires za którym strasznie wtedy tęskniłam a szczególnie za Luną, Gastonem i całą Ekipą z J&R a także za Blake i rokiem szkolnym w tej insytucji. To mój drugi rok a zarazem ostatni rok Matteo,Ramirro i Gastona w tej szkole.  Za rok o tej porze będą szykować sie na uniwersytety. Nic tu już nie gdzie takie samo w tej szkole ani w Rollerze.  Boje sie że paczka się rozpadnie a w szczególności że moja miłość, którą trzymam za rękę odleci hen zza ocean a ja zostane tu a nas związek tego nie przetwa. Coraz częściej nawiedzają mnie te obawy. Naczytałam się dużo o psychologi związków na odległość i przeanalizowałam różne tabele i wykresy o tym. Nawet tweaz patrze na Gastona i widze, że duchem jest gdzieś zupełnie indziej

-  Gdzie podążasz tymi myślami? - pytam zatrzymując go przed sobą
- Nina co Tiy gadasz? Moje myśli są na właściwym miejscu. One nigdzie nie podróżują. Chyba, że za Tobą - tłumaczy mój chłopak otykając sie z zamyślenia ściska mocniej moją dłoń
- Na pewno? - dopytuje bez przekonania wpatrując sie w jegoo twarz.
- Czuje, że nie mówisz mi wszystkiego - upieram przy swoim
- Nina przesadzasz. Jestem po prostu zmęczony. Podróż samolotem bywa męcząca. Nie dopatrój sie w tym nic więcej. Nie bądz moim detektywem  mówi zmęczony chłopak
- Gaston ja Ci wierze - odpowiadam czując że ślepo mu wierze
- Kocham Cie - cmoka mój policzek i bierze pod ramie - Przejdziemy sie? - pyta zmieniając temat.
- Oczywiście - pokiwujegłową i wpatruje sie w niego badawczo
- Odprężyj sie i nie stresój. To ostatni dzień przed Blake - zauważa
- Tęsknie za szkołą w przeciwieństwie do Ciebie - stwierdzam twardo
- Bo jesteś dopiero w połowie drogi. To ja musze wybrać uczelnie i zdać egzaminy wstępne i kończące Blake - zauważ znużony tym tematem.
- Nie widze w twoich słowach entuzjazmu. Jesteś najlepszym uczniem znaczy jednym z najlepszych - zauważam- Twój ojciec pragnie Cie w roli pranika czy lekarza - dodaje
- Nina - wzdycha - Matteo ma lepsze stopnie a ja nie chce być jak ojciec. Nie wiem co wybiore wybacz mam na to czas. Nie chce o tym gadać teraz - wyrzuca z siebie
- Dobrze rozumiem - kiwam głową - koniec tematu
- Bardzo za Tobą tęskniłem i chce pobyć troche z Tobą, pogadać, powymieniać sie zdjęciami i recenzjami książek i pojeździć, odwiedzić J&R i naszych przyjaciół - zapewnia otwarcie

uśmiecham się na ten pomysł z wdzięcznością, ponieważ ulgi nie poczułam dlatego będę go obserwować. Mam nadzieje, że nic niepokojącego nie zauważę a nasza relacja powróci na dawny tor. Może faktycznie zanbardzo podchodze do tego w sposób naukowy i detektywistyczny? Może mu sie to nie spowodowalo? A możliwe, że jest wręcz odwrotnie i on coś przede mną ukrywa?  Czuje, że sie ode mnie dystansuje. Ale to tylko moje domysły. Gdy zapytam kogoś o zdanie to i tak nic nie da bo nikt nic innego nie zauważy a ja tylko się ośmiesze? Czas pokaże marazie musimy przygotować sie do Blake i na nasz Bal Kostiumowy, który już niebawem. Muszę też skupić sie na sobie czyli na moim blogu. To jest dla mnie priorytet. Ciekawe tylko czy mój chłopak idzie na Bal.

- Idziesz na Bal? Za co się przebierasz? Mogę iść z Tobą? - zacznam pytać jak podekscytowana Luna
- Tak idę, z Tobą a przebiore się za .. niespodzianka nie muszisz na razie wszystkiego wiedzieć Nina
- Tak masz racje ale chce - głos mojej przyjaciółki mnie nie opuścił
- Ciesze się, że saie rozumiemy a teraz chodz bo zaczynasz mówić jak Luna a ja nie jestem Matteo by za Tobą nadążyć - uśmiecha sie
- Dobrze niech tak będzie. A jak było we Włoszech? - doputuje bo mnie tam nie było z nim.
- Dobrze, odpocząłem rodzina sie cieszyła, spotkałem Flor, pozwiedzałem najadłem się rodowego jedzenia. - zaczyna wymieniać a moja głowa zatrzymała sie na słowie Flor
- Flor? To ta kuzynka Matteo? - dopytuje z zazdrością
- No tak, spędziłem z nią czas i z Matteo - odpowiada skrępowany
- Jasne - odpowiadam bez przekonania.

Po tej rozmowie poczułam się smutna, zła i zazdrosna o niego. Nic nie poradze na te uczucia. Naszczęście weszliśmy już do J&R gdzie ja poszlam do kawiarni a Gaston na tor gdzie byli chłopcy. Musiałam chwile odpocząć i dać odpocząć mu. Włączyłam tablet wcgodząc na swoją stronke mając w zamiarze napisać kolejny tekst. Niestety nie taki wesoły jak bym tego chciała wcześnie. Po publikacji zamówiłam koleejny sok a moje przyjaciółki dosiadły sie do mnie opowiadając o stroojach i choreografii na Bal Kostiumowy. Sama jak dotąd nie miałam głowy by sie do tego zabrać lecz razem z dziewczynami wybrałyśmy mi idealny kostium na ten bal.  Za to ja pomogłam im w przygotowaniach na pierwszy dzień szkoły, po czym wyrwały mnie na wrotkowisko bym poćwiczyła jazdę przed balem co dało nam tyle zabawy i śmiechu jak mi nigdy dotąd.


*Simon* 

Do balu kostiumowego otwierający J&R po wakacjach zostało zaledwie dzień... Tak dokładnie tylko jeden dzień dzielił nas od hucznej zabawy na wrotkowisku wraz z całą ekipą. Jak zawsze przygotowania do tego według pomysłu Tamary spoczęły na naszych barkach czyli realizacja wyznaczonych nam zadań. Mieliśmy mało czasu a sporo przygotowań nie tylko imprezy ale także w aspekcie zespołu, który miał zachwycić widownie czyli RollerBand w przebraniach jak na bal kostiumowy przystało. Co do tego mieliśmy już koncepcje, której nie chcieliśmy zdradzać nikomu a szczególnie naszym dziewczynom, które by się w to wtrącały.  Szczególnie Delfi, która musi wszystko mieć po swojemu, nie wspominając o Jim i Ambar.  Jak na nasze charaktery trafiły nam sie dość mocne w charakterach dziewczyny. Ale za coś je kochamy, chociaż we wszystko sie wtrącają.

- No powiedz w co sie przebieracie - Jim nie odpuszcza tematu nie dając Nico własnego wyboru
-  Właśnie Pedro! Ja muszę wiedzieć by mój strój pasował do twojego - wtrąca Alzamendii
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć Delfi. Nie musimy pasować do siebie w kwestii ubioru. Mamy odrębne style nie zapominaj - wzdycha mój przyjaciel kolejny raz
- Właśnie Jim. Ty sie ubierasz podobnie do Yam a nie mnie - przypomina Navarro
- Tak mamy już pommysł ale twój strój ma być kolorystyczny do mojego! - upiera się hiszpanka
- Chyba wam sie nie przetłumaczy - wzdycham stając między nimi - Dziewczyny to bal kostiumowy a nie galowy bo krawat pasował do sukienki - zauważam a one wrogo na mnie patrzą
- Facet ze skarpetą na głowie sie nie zna - prychają obie i zakładają ręce na siebie
- Co Ty  masz do mojej Skarpety? To czapka - poprawiam je
- Brak słow i czasu by to komentować - stwierdza dziewczyna Pedro
- Dobra dobra laski pomóżmy im a nie zajmujemy sie głupotami - wtrąca sie Ambar ratując mnie z całej sytuacji zresztą jak zawsze
- Ambar ma racje chodzmy na wrotkowisko pomóc przy dekorowaniu - zauważa Jim łapiąc swojego chłopaka za rękę i obiera kierunek toru
- Jesteś niezastąpiona - całuje moją dziewczyne w policzek- Bez Ciebie nie poradziłbym sobie z nimi aa tym bardziej oni - patrze na przyjaciół
- Wiem, dlatego mnie masz - śmieje sie blondynka
- Ale Ty skromna. Nie poznaje Cie - szepcze jej do ucha.
- Zmieniam sie na dobre - dodaje pewnie po czym prowadzi na tor.


 Mieliśmy sporo pracy a czasu coraz mniej. Przez co musieliśmy spędzić cały wieczór w Rollerze. Na szczęście nie byliśmy sami. Oprócz naszych kochanych dziewczyn przyszła cała ekipa by nam pomóc. Każdy z nas miał powierzone własne zadanie. Ja, Nico i Pedro zajmowaliśmy się sprzętem i nagłośnieniem, Ambar z Delfi i Jazmin dekorowały scenę muzyczną, którą Matteo, Gaston i Ramirro wnieśli, Nina zajmowała się kamerami, Luna z Jim i Yam dekoracjami na ścianach i sufitach oraz wokół barierek na tor. Mimo że była to praca świetnie się bawiliśmy i wygłupialiśmy. Niespodziewanie pojawili się nawet Benicio z Emilą. Oboje z Ambar mieliśmy poczucie, że coś knują. A ku naszemu zaskoczeniu zaczeli nam pomagać. Jednak patrzyliśmy im na ręce z powodu braku zaufania do tej dwójki.  Na szczęście obyło się bez żadnej akcji z ich strony. Dzięki nim praca szybciej szła przez co szybciej skończyliśmy. Około 21 poszliśmy z Pedro po koktajle i jakieś babeczki na zakończenie dnia roboczego. Dziewczyny zasmucał fakt, że jutro jest już kolejny dzień szkoły i wszyscy muszą wcześniej iść się wyspać. Gdy wszyscy wyszli razem z chłopakami zamkneliśmy Rollera a ja odprowadziłem Ambar do domu. Gdy już byliśmy blisko rezydencji a miły wiatr otaczał nasze ramiona blondynka z uśmiechem zapytała czy możemy się przejść. Mimo późnej pory zgodziłem się towarzyszyć jej w spacerze w świetle księżyca, który wyjątkowo lśnił jak nigdy dotąd.

- Piękny ten księżyc prawda Simon? Daje tyle światła podążając naszą drogą oświetla ciemność o tej porze - mówi z zaangażowaniem w każde spojrzenie na niebo
- Masz racje Ambar. To piękny widok. Wiem, że lubisz spacery o tej porze chociaż m,am obawy, że nie wyśpisz się do szkoły - zauważam zgodnie z prawdą.
- Bez przesady. Ja i tak nie będę mogła spać bo jutro Bal - przypomina
- Mówisz jak Luna, chyba za dużo czasu spędzasz ze swoją kuzynką - zaśmiałem sie widząc podobieństwa między dziewczynami.
- Bursztyny świecą w świetle dnia a nie księżyca - prycha dumnie - Nie jesteśmy rodziną
- Jeszcze nic nie wiadomo. Mówiłem Ci, że pomogę Ci odkryć  prawde  - przypominam
- Wiem dziękuje Simon - cmoka mój policzek - Nie chce wwracać do Rezydecji tam jest Emilia
- A ja do Loftu gdzie mieszka Benicio ale dziś nam pomagali. Nie wierze w ich dobre intencje ale żadnych podejrzanych ruchów nie wykonali - zauważam uspokajająco
- To cisza przed burzą pamiętaj. Wiem co to znaczy .. jestem tak zła jak ona - wzdycha przygnębiona
- Nie nie jesteś! Może byłaś ale stałaś sie dobra kochanie wiem, że to przez Sharon, której już nie ma. Odnajdziemy twoją prawdziwą rodzine obiecuje Ci - cmokam ją w policzek
- Czuje się tu nie potrzebna. Luna jest dziedziczką Bensonów teraz to wszystko jest jej - zauważa
- Luna taka nie jest/. Nie uważa sie za dziedziczke ze wszystkim się z Tobą podzieli. Jak dobrze, że nie traktujesz jej już jak wroga. Ona też wyciąga do Ciebie dłoń, jak Alfredo, Monica i Miguel - zauważam - Brakuje Ci Sharon? - pytam
- Nie nie brakuje. Naprawdę czuje się wśród nich jak w rodzinie. Nie chce ich opuszczać ani krzywdzić a szczególnie Ciebie gdybym stała się zła. Bardzo mi na Tobie zależy - zapewnia przytulając mnie mocno
- Tak jak mi na Tobie Ambar. Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze Ci pomogę i będę wspierać oraz nigdy nie perzestanę Cie kochać nawet jeśli będziesz zła - przyrzekam zgodnie z prawdą
- Napewno? - dopytuje niepewnie na co kiwam głową

Następnie mocno się we mnie wtula  swoim kruchym ciałem tak jakby chciała bym ochronił ją przed całym światem. Wiem, że czuje sie odrzucona i niechciana gdy nie ma Sharon a ona nie wie nic o swojej matce. Rozumiem, że cała sytuacja z Luną to, że jest córką Bensonów jest dla niej bardzo trudna i potrzebuje ogromnego wsparcia i akceptacje ze strony rodziców Luny i Alfredo oraz samej dziedziczki fortuny Bensonów dlatego ja postaram się jej pomóc bo wiem, że tylko we mnie widzi oparcie. Musze poważnie porozmawiać z Monicą, Miguelem i Luną a także Alfredo byli bardziej wyrozumieli i wrażliwszy na nią. Po tej rozmowie odprowadzikem ją do rezydencji.  Wszedłem za nią do pokoju. Gdy dziewczyna od razu ppołożyła się na łóżku ucałowałem jej czułko zgasiłem światło po czy zszedłem na dół. Po drodze minąłem sie z Emilią po czym poszedłem do salonu tej rezydencji gdzie byli już wszyscy mieszkańcy domu.

- Monico, Miguelu, Alfredo mogę zabrać wanm chwilkę na ważną rozmowę? - spytałem uprzejmie po czym gestem dłoni Monici usiadłem na sofie obok niej
- To późna pora Simon czy Ambar z Luną już śpią? - pyta Miguel
- Ambar to zrobiła. Nie jestem pewien co do Luny, natomiast wiem, że Emilia kręci sie po korytarzu - odpowiadam szczegółowo patrząc na meksykańczyka
- Dobrze Simon. Matteo odprowadził Lune dziękuje, że jako dzentelmren postąpiłeś tak samo z panienką Ambar - odpowiada Valente
- Prosze Miguel - odpowiadam zawsze mówiąc im po imieniu
- W takim razie o czym chcesz pomówić? - pyta staruszek siedzący w fotelu
- O Ambar. Czuje, że ta cała sytuacja ją przerasta. Nie wie nic o swojej rodzinie, jej ukochana Matka Chrzestna uciekła a Luna stała się spadkobierczynią całej fortuny, która miała przypaść jej w przypadku śmierci Sharon. Teraz wie że to wszystko jest Luny a ona nie ma tu żadnego udziału przez co czuje sie odepchnięta od Ciebie Alfredo. Bo nie czuje sie w źaden sposób spokrewniona z rodziną. Czuje, że chce odnaleźć swoje korzenie w czym chce jej pomóc ale ona oczekuje od was wsparcia i zrozumienia. Bardzo się zmieniła od kiedy ją poznałem i widzę w niej zupełnie kogoś innego. Niestety ona nie wie kim jest dlatego tak jej ciężko. Bardzo ją kocham i chce dla niej jak najlepiej
- Simon oczywiście, że jej pomożemy masz nasze słowo - obiecuje Monica
-  Próbujemy jej pomóc lecz to Sharon zna jedynie całą prawde. Jeśli jest coś co nam w tym pomożee i jej to jest to ukryte w komnacie Sharon - wyjaśnia Alfredo- Osobiście tam nigdy nie  byłem i nie wiem co tam jest ale dam Ambar wszystkie rzeczy Sharon może to jakoś jej pomoże - zapewnia staruszek
- Dziękuje za wszystko za poświęcony mi czas tej sprawie - odpowiadam dostojnie wstając z sofy
- Simon nie muszisz sie zwracać do nas jak do Monarchi - jesteśmy normalnymi ludzmi - przypomina Miguel
- Racja - zaśmiałem sie - Dobranoc - odppowiedziałem

Ucieszyła mnie postawa rodziców Luny i jej dziadka. Teraz chce porozmawiać o tym z samą Luną lecz zrobie to po Balu bo dziewczyna myśli tylko o tym. W tej sytuacj żaden inny temat nie wpłynie na nią gdy jej stopy już nie dotykają ziemi. Zaśmiałem sie na to po czym opuściłem ten dom udając sie do loftu bo było już bardzo smutno a jutro ciężki dzień i długi ale jakże dla nas wszystkich ważny.

* Yam*

Gdy rano obudziłam się doś wcześnie zaniepokoił mnie brak wiadomości od Jim na pobudne. Zdezorientowana popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 5 rano. Codziennie wstaje o 6 rano a dziś nie mogłam więcej uspać z podekscytowana przed Balem. Na pewno moja przyjaciółka jeszcze śpi dlatego nie będę jej budzić. Wstałam rzeźko z łóżka, ubrałam sie i zjadłam śniadanie po czym przygotowałam sie do szkoły. Nie chcąc siedzieć w domu gdy taka ładna ppogoda za oknem postanowiłam przejść sie na spacer przed szkołą co mi dobrze zrobi by wchłaniać nową wiedzę. Co dziś i tak będzie trudne w przypadku moim i moich przyjaciółek. Koło godziny 7 rano przechadzałam się swobodnie po parku nucąc sobie pod nosem i tańcząc wzdłuż ścieżki gdy nagle natykam sie na Ramirro w nieznanym mi towarzystwie, co chłopak zauważył i gdy odwróciłam sie na niego zła pobiegł za mną natychmiast stając przede mną

- Yam co tu robisz tak wcześnie? - pyta zaskoczony moim widokiem
- To raczej ja powinnam pytać co tu sie dzieje? - odpowiadam pytaniem na pytanie wściekła
- Ramirro długo jeszcze - pyta dziewczyna z dredami stojąc z grupką ludzi
- Yam to nie tak ja tu tylko z nimi trenuje - broni sie
- A co z nami? Z nami nie trenujesz? Serio Ramirro? Za niski poziom jak na Ciebie? - pytam zła i rozczarowana zarazem jego zachowaniem
- Trenuje z wami ale także z Adrenaliną, razem wystąpi na balu
- Zamierasz ich na RollerJam? - pytam mocno zaskoczona
- No tak ale to nie znaczy że was zdradzam Yam
- Zdradziłeś nas! Zdradziłeś mnie o niczym mi nie mówiąc! Gfybyś tego nie ukrywał i nam powiedział od razu zareagowałabym inaczej a teraz  gdy Cie na tym przyłapałam jest gorzej. Mam dość bo zawsze myślisz tylko o sobie a myślałam że sie zmieniłeś. Nie chce z kimś takim byźć. Widze że i tak mnie zastąpiłeś - patrze na Fernande- Powodzenia. Cześć - dodaje

Odwracam sie na pięcie idąc w kierunku Blake ze złamanym sercem. Ten dzień miał być wyjątkowy a już od rana przyswożył mi tyle bólu ale musze być silna i nie dać się więcej omamiać temu człowiekowi bo tylko na tym cierpie. On nie jest wart moich łez a ja umiem żyć bez niego.  Otarłam łzy po drodze spotykając przyjaciółki poszłyśmy wolnym krokiem do szkoły. Po drodze o wszystkim im opowiedziałam. Jim wyznała mi że o tym wiedziała tylko zabroniono jej mi powiedzieć prawde. Bez zastanpowienia jej wybaczyłam, ponieważ nie chce przez tego Egoistę stracić najlepszej przyjaciółki. Luna od razu zagadała nas na śmierć a Nina wyjaśniła psychologie trudnych związków. Mam szczęście posiadając tak dobre wręcz najlepsze przyjaciółki pod słońcem. Tylko na nich mogę polegać. Przyjaźń jest ważniejsza od miłości. Zawsze o tym pamiętam.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Jak dawno nie było rozdziału.. Cieszę się z tego, że się pojawił XD
    I z niecierpliwością czekam na bal kostiumowy XD
    ahaha Nina psycholog XDD

    ściskam


    A. ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo rozdział super czekamy na następny twoja anonimowa komentatorka

    OdpowiedzUsuń

By: Marlene